Podcast
No. 49 W co inwestować? - wywiad z Maciejem Filipkowskim
16/03/2023
59:23

Wiele ostatnio na moim kanale jest o zabezpieczeniu aktywów, o inwestowaniu i strategii inwestycyjnej. W tym odcinku goszczę Macieja Filipkowskiego przedsiębiorcę, inwestora. Maciej prowadzi również podcast i kanał pod tytułem Zaprojektuj Swoje Życie.

Rozmawiamy o tym w co inwestować, jak planować sukcesję. Wiem, że znacie historię Macieja z wielu wywiadów, zależy mi na tym, abyście z tego spotkania wyciągnęli praktyczne wnioski jako inwestorzy, przedsiębiorcy i jako rodzice. 

Anna Maria: Oglądałam Twój odcinek solo „trzy filary”. Wolność czy niezależność?

Maciej: Coraz bardziej wierzę w niezależność.

Anna Maria: Lubisz się uczyć i kontrybuować – oddawać, dzielić się. Przed chwilą rozmawialiśmy o wystarczy. Czy to czwarty filar?

Maciej: Nie, już kiedyś miałem odcinek z Rafałem Brzoską. Rozmawiałem w audycji Zaprojektuj Swoje Życie kiedyś o tym słowie no ale potem on poszedł jeszcze dalej. Pytanie czy to słowo wystarczy? Zawsze wystarcza. Ale rzeczywiście w off-ie, przed nagraniem rozmawialiśmy troszeczkę, że jak odkryje się to słowo, to życie staje się dużo prostsze.

Anna Maria: I o tym też dzisiaj będziemy rozmawiać.

Maciej: Mam taką nadzieję.

Anna Maria: Wracając do solówki, którą obejrzałam od deski do deski wczoraj wieczorem. Też jestem z Gdańska.

Maciej: O, a skąd?

Anna Maria: Z Wrzeszcza. Chodziłam do Dwójki.

Maciej: A ja do Trójki. No, prawie tak samo dobre licea.

Jakie umiejętności i wartości dał Maciejowi Filipkowskiemu wyjazd za granicę?

Anna Maria: Topolówka była zawsze marzeniem. Ale ja poszłam do dwójki i również mieszkam za granicą. Tylko w momencie, kiedy Ty w 90tym roku wyjeżdżałeś, do Stanów, to ja wracałam z Afryki. I może od tego tematu zacznijmy. Powiedz, jakie wartości, jakie umiejętności dał ci wyjazd za granicę? Co ze sobą przywiozłeś i w czym Ci jest łatwiej?

Maciej: Mieszkałem w pięciu krajach, a jakby liczyć komunistyczną i niekomunistyczną Polskę to nawet w sześciu. Najtrudniejszą relokacją w moim życiu był powrót do Polski. Bo wydawało mi się, że wrócę do siebie i będzie tak samo. To było największe zderzenie się ze ścianą kulturową wbrew pozorom, po prawie dekadzie w Stanach.

Ja całe życie marzyłem o tym, żeby wyjechać. Pamiętam, jak miałem naście lat i dawali paszporty, i można było do Berlina Zachodniego pojechać, to wsiadłem w autobus przez Słupsk, Koszalin itd. Itd. Przez całą noc jechałem, żeby pobyć jeden dzień w Berlinie. Pojechałem do Berlina po to, żeby pójść do McDonalda. Co w tej chwili jest abstrakcyjną rzeczą, ale jak człowiek oglądał te kasety VHS, to McDonald był tą oazą niewiem wolności czy czegoś. Pojechałem, miałem swoje Marki i poszedłem do Burger Kinga, to było trochę inne niż McDonald, to takie śmieszne. Pytanie było co mi dał wyjazd czy też wyjazdy?

Anna Maria: Tak. Kiedy wróciłeś i zacząłeś zajmować się biznesem?

Maciej: Nie wróciłem i nie zacząłem zajmować się biznesem, moja historia była trochę bardziej skomplikowana. Bo mieszkałem w Stanach i wróciłem do Polski, zacząłem pracę w jednej firmie, w drugiej firmie. Tak szukałem swojego miejsca. Nie do końca udawało mi się znaleźć taką robotę jaką chciałem. Nie do końca potrafiłem się dopasować. Jak nie potrafisz, to idź do szkoły. Więc poszedłem na MBA na INSEAD, czyli prawdopodobnie najlepszą szkołą w Europie, jedną tam z pięciu na świecie. Ale miałem takie marzenie pamiętam, że jak przyjechałem do Polski, to był ’97 czy ’98 rok i był jakiś taki ranking w czymś, powiedzmy, że w Gazecie Wyborczej pierwsza największa firma w Polsce to była Telekomunikacja Polska. Powiedziałem, że będę prezesem przed czterdziestką. Na szczęście nie zostałem prezesem Telekomunikacji Polskiej, ale zostałem szefem Della najpierw na Polskę, a potem na Europę Środkowo-Wschodnią. Republiki, byłe republiki radzieckie – czyli na 29 krajów.

Anna Maria: Ale to są twoje dodatkowe doświadczenia też za granicą.

Maciej: Wracałem do Polski trzy, czy cztery razy, ale to za każdym było troszeczkę inaczej. Za pierwszym razem – po pierwsze miałem dobry angielski, rozumiałem, jak się robi biznes, rozumiałem, co to jest dobry customer service czyli jak obsłużyć ludzi. Fatalnie mówiłem, pisałem po polsku. Wbrew pozorom pomimo 20 lat dobrej edukacji, to angielski z jakiegoś powodu przykrył te rzeczy. Miałem takie śmieszne rzeczy, że potrafiłem pewne tematy nazwać po polsku, a pewne rzeczy po angielsku i nie potrafiłem po polsku. Do tej pory mi się myli popyt z podażą. Wiem co to jest demand i supply, ale popyt z podażą nigdy nie pamiętam, która to jest część tych krzywych, bo nigdy nie uczyłem się tego tematu po polsku, a po angielsku. Więc edukacja w Stanach, studia w Stanach, praca w Stanach, bycie menedżerem w biznesie detalicznym wokół elektroniki dało mi bardzo dużo, bo miałem taki prosty „wjazd”. Moją pierwszą firmę założyłem w wieku 16 lat, no ale potem wyjechaliśmy do Stanów, więc już przedsiębiorczość u mnie umarła i zacząłem pracować dla innych (ale…)

…Kiedyś na lotnisku w Irlandii przeczytałem taką super książkę. Nie pamiętam tytułu, nie pamiętam autora, ale pierwszy rozdział był „Fire your boss„, czyli wyrzuć swojego szefa z pracy. Ty jesteś szefem i efektywnie – byłem przedsiębiorcą, czyli jednoosobowym przedsiębiorcą pracujący w różnych korporacjach. Nie tak bardzo łatwo 10-20 proc. wzrostu dochodów było co roku, bo po prostu kombinowałem, zmieniając różne rzeczy.

– Więc dało mi to zupełnie inne patrzenie.

Przyjechałem do Polski w czasie kryzysu, to się w Polsce nazywa kryzys rosyjski. To był dalekowschodni kryzys, czy to był ’98 czy ’99 rok i wszystko siadło, a do tej pory wszystko rosło. Nikt nie był przyzwyczajony, a ja przeszedłem recesję w Stanach, więc też rozumiałem, co się dzieje. Łatwo mi było to zrobić. Po trzech latach pojechałem do Francji na studia i pomyślałem sobie, że zrobię studia. Tak, zrobię tu studia i wrócę do Polski. I wszystko cacy, ale jak się zapisywałem na studia, to akcje firm internetowych rosły jak szalone, a jak poszedłem na studia, to już była musztarda po obiedzie. W 2000 roku każdy absolwent miał 7 do 9 ofert pracy, a w 2002 jak ja kończyłem studia to, tak co 10 absolwent miał ofertę pracy. Taka drobna różnica. Ja miałem 3, bo przysiadłem bardzo systematycznie ponad 100 rozmów rekrutacyjnych przeprowadziłem. Na sam koniec przy tam 140, czy 150 rozmowie przyszedł Dell i zaczęliśmy rozmawiać. Ja już byłem obcykany i powiedział, że owszem bardzo chętnie mnie przyjmą do Szwajcarii. Przyjąłem oczywiście ofertę. A jeszcze gdy szukałem, to w międzyczasie pracowałem dla polskiego przedsiębiorcy, bardzo znanego, bardzo wysoko na liście jako osobisty asystent. Przez jakieś 2-3 tygodnie to nie zadziałało, ale to była bardzo dobra lekcja. No poszedłem do Della, gdzie bardzo dużo rzeczy się nauczyłem. Pracowałem 11 lat w tej firmie. Praktycznie cały mój warsztat menedżerski i przywódczy, i przedsiębiorczy wyciągnąłem z tej pracy i z poprzedniej tej ze Stanów, kiedy pracowałem w sklepie detalicznym, ale miałem swoje własny P&L, czyli RZiS i musiałem pilnować, żeby na koniec ta najważniejsza linijka na dole się zgadzała? I tam na przykład nauczyłem się, co to znaczy zysk, marża i cash-flow. W wieku dwudziestu trzech, czterech lat byłem managerem, dostałem swój pierwszy sklep i dostałem P&L (to RZiS się po Polsku nazywa – P&L, ładniej brzmi). Tam było wszystko (pewnych kosztów nie było). Poszedłem do takich starych managerów, którzy 20 lat w tej firmie pracują i zapytałem się jak na to patrzeć. Jeden powiedział najlepszą rzecz na świecie – słuchaj, baterie mają 50% marży wszystko co musisz zrobić to sprzedać dwa razy więcej baterii niż masz kosztów pracowniczych. I tak robiłem. Po roku wylądowałem na Hawajach na jakiejś super wycieczce, bo się okazało, że jestem tam drugim czy trzecim najlepszym sklepem z 7 tys. w Stanach, bo tak zachachmęciliśmy wszystko, aby działało. Drugą rzecz, którą się nauczyłem w tej pierwszej pracy w życiu, to wartości inwestycji i wartości inwestycji w czasie. Bo był taki szef, który był zresztą Litwinem i to było bardzo ciekawe, który zapłacił za moje studia, bo zanim zostałem managerem opłacił mi studia itd. Pamiętam, że jak kończyłem studia, to podszedł do mnie i powiedział – jeżeli myślisz, że teraz możesz się zwolnić, a ja zapłaciłem za twoje studia, to pamiętaj, że ja wiem, gdzie ty mieszkasz. A facet był tak o głowę większy ode mnie i ze sto kilo więcej ważył, więc wiesz. Oczywiście on to jako żart mówił, ale mrowienie pozostało. I on opowiadał kiedyś taką historię o swojej lodówce. On pracował w tej firmie trzydzieści parę lat, rósł niesamowicie. Zaczął w latach siedemdziesiątych. Tę historię opowiadał w połowie lat dziewięćdziesiątych i powiedział, że ma lodówkę za milion dolarów w swojej piwnicy.

Anna Maria: OK, co miał na myśli.

Maciej: Ile kosztowała twoja lodówka?

Anna Maria: Nie wiem, ale to nie był milion dolarów, parę tysięcy.

Maciej: Jak zaczynał pracę, to jego żona go przekonała, żeby sprzedał trochę akcji szybko rosnącej firmy żeby kupić lodówkę. Więc sprzedał powiedzmy 100 akcji za 1000 dolarów. Nie pamiętam ile to było dokładnie, a on co do centa pamiętał cenę. No i kupił lodówkę. No i ta lodówka z nimi była. On robił karierę. Z pracownika na managera sklepu, szefa regionu. Na koniec miał pod sobą New York, New Jersey, Connecticut i Vermont, chyba 4 stany taka gruba ryba. Był w top 20 osób w firmie. Wymienili tą lodówkę, ale on sobie ją zostawił, bo lodówka w tej chwili jest warta milion dwieście tam ileś tysięcy dolarów i on uważa, że powinien jej wyrzucać. Wtedy bardzo się nauczyłem. A propos – wystarczy, że jeżeli będziemy konsumowali dzisiaj te pieniądze, a nie zainwestujemy, to będziemy mieli lodówkę za milion dolarów.

Anna Maria: Mam taką lodówkę za milion złotych. Mam taką lodówkę.

Maciej: Parę razy sprzedałem za szybko, wiele razy sprzedałem za późno. Ale ta historia ze mną została. A i to był ten pierwszy powrót. Powrót po Szwajcarii bardzo krótki, bo ja po Szwajcarii wylądowałem w Bratysławie. To też było bardzo ciekawe. Trzy lata pracowałem tam i prowadziłem firmę z Bratysławy. Obsługiwałem rynek niemiecki cały, potem szwajcarski, austriacki również. I pamiętam, że wróciłem do 2006 czy 2007 roku to był mój trzeci powrót do Polski, ale już do zupełnie innego kraju. I to było bardzo ciekawe, bo nauczyłem się od siły networku. Bo przez to, że pracowałem bardzo długo w jednej firmie, ale na wielu rynkach, w tym na jednym z głównych rynków europejskich, to jak wróciłem do Polski, to jak potrzebowałem z kimś coś załatwić, szybszą dostawę w fabryce, finansowania dla nowego klienta itd. To znałem tych ludzi, podnosiłem telefon, dzwoniłem, słuchaj, piliśmy piwo w Dublinie czy w Cork, czy w Monachium, czy gdziekolwiek, a teraz potrzebuję takiej przysługi i to działało.

Ten networking wtedy jeszcze nie był taki popularny i wtedy nauczyłem się, że to naprawdę działa. Jeżeli to zbudujesz. Druga odpowiedź na krótkie pytanie.

Rozwój międzynarodowy biznesów i dzieci – co mają wspólnego?

Anna Maria: A powiem Ci do czego zmierzało moje pytanie, bo jesteśmy mocno obsadzeni z biznesami w Polsce. OK, idziemy globalnie, ale jednak mentalnie jesteśmy tutaj osadzeni w Polsce.

Maciej: Polscy przedsiębiorcy nie idą globalnie.

Anna Maria: Teraz idą… zaczynają od paru lat. Może do mnie docierają ci, którzy idą i dlatego mam takie odczucie. Natomiast ja widzę dwie rozterki. Ci, którzy idą, to najczęściej są przedsiębiorcy, którzy niekoniecznie mają dzieci. Natomiast ci, którzy te dzieci mają, zastanawiają się, czy to jest moment, bo córka jest w średniej szkole. Jak ty patrzysz jako rodzic i przedsiębiorca, i osoba doświadczona międzynarodowo? W jaki sposób zarządzić tym i w którym momencie te dzieci powinny jechać poza Polskę?

Maciej: Moje dzieci mieszkały za granicą na poziomie zerówki i pierwszej klasy. Szczerze mówiąc, po pierwsze warto, żeby nasze dzieci uczyły się języków od razu i w tym nie tylko angielski, niemiecki, francuski, czy rosyjski. Moja babcia mówiła niemiecki, rosyjski musisz znać, bo to język wroga. Ale również języków programowania, bo tak jak w latach ’90-tych mówienie po angielsku było taką przepustką do lepszych możliwości, tak moim zdaniem możliwość komunikacji z maszynami czy softwarem będzie taka samą przepustką teraz. Po drugie szczerze mówiąc im prędzej tym lepiej. Z moich doświadczeń. Teraz mam kolegę w dużej firmie, który właśnie to rozważa i się zastanawia, itd. A ja mówię i mam taką prostą rzecz – pojedź na rok, jak Ci się nie spodoba to po roku możesz wrócić, to nigdy nie jest na zawsz. Ludziom się wydaje, że muszą się przeprowadzić, zmienić to i tak dalej. Ja też miałem taką mentalność. Pamiętam, że kiedyś chodziłem do mądrej kobiety na Manhattanie i rozmawiałem właśnie – o jejku, mam wrócić do Polski, ale nie wiem, bo tu rodzina, a tutaj kariera. A ona prosto – wróć, jak ci się nie spodoba, zawsze możesz przyjechać. Zdajmy sobie sprawę, że mamy możliwości, których jeszcze 25-30 lat temu nie było, bo ja stałem w kolejce po paszport, żeby do Berlina Zachodniego pojechać, bo nigdzie indziej ten paszport nie jeździł. A teraz możemy robić dowolne rzeczy. Więc im prędzej, tym lepiej. Na pewno studia międzynarodowe dla dzieci.

Anna Maria: To też networking.

Maciej: Networking to swoją drogą, bo to z pewnością działa, ale on jest dość. Taki networking rozproszony jest dość słaby. To jest inne spojrzenie na świat, zobaczenie, że on jest wbrew pozorom mniejszy niż nam się wydaje. Zobaczenie, że centrum Europy i centrum Świata nie jest pod Łodzią, szczególnie świata. Chociaż wszystkim nam się wydaje, że geograficzne centrum Europy jest tu itd. Może tak, ale są różne pomysły na życie. Zupełnie inaczej żyje się w Stanach, zupełnie inaczej żyje się w zachodniej Europie, chociaż bardzo podobnie, ale inaczej żyje się w Afryce, Azji, zupełnie inaczej żyje się w Australii. Jeżeli gdziekolwiek miałbym w tej chwili mieszkać, to prawdopodobnie Australia to dla mnie najlepsze połączenie wolności amerykańskiej, bez jej bałaganu i porządku europejskiego, bez administracji.

Anna Maria: Wiesz, co mówią ludzie z Australii?, ze chcieliby do Kanady, a z Kanady, że do Polski.

Maciej: Wiesz, z tą trawą to jest dobre przysłowie. Śmiem twierdzić, że tutaj są niesamowite możliwości. Relatywnie niskie podatki, skomplikowany system, ale niskie podatki i bardzo przedsiębiorczy naród, który sam musiał się dźwignąć. Pewnych rzeczy nie dostaliśmy, planu Marshalla, nie dostaliśmy wielu rzeczy. Musimy to sami zrobić, a jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Teraz to troszeczkę skręca w złą stronę. Zobaczmy, czy nam się uda zawrócić z tego zakrętu. Model węgierski jest fatalny. Nie chciałbym, żebyśmy go tutaj powtarzali. Ale nie posiadanie dochodów międzynarodowych we własnej firmie jest niepotrzebnym podnoszeniem ryzyka dla tej firmy. Nie posiadanie edukacji międzynarodowej dla swoich dzieci jest niepotrzebnym zamykaniem drzwi.

eBook Going Global. Rozwój firmy za granicę

W co inwestować? Dywersyfikacja inwestycji na tle wydarzeń globalnych współczesnego świata

Anna Maria: No właśnie, porozmawiajmy o dywersyfikacji inwestycji. Zacząłeś mówić o dochodach zagranicznych? Wydaje mi się też kwestia inwestycji posiadanych w Polsce i zagranicą, czyli ulokowania części majątku za granicą jest niezmiernie istotna w dzisiejszych czasach. Jakbyś mógł powiedzieć o obecnej sytuacji i w zakresie dywersyfikacji, inflacji? Gdzie jesteśmy?

Maciej: Przepraszam Państwa, to będzie 3 godzinny odcinek. A teraz na poważnie. Jesteśmy w bardzo ciekawym momencie geopolitycznym i demokratycznym na świecie. Takim niebezpiecznym. Ray Dalio mówi, że ryzyko wojny wewnętrznej w Stanach jest 30-35%. Ryzyko wojny globalnej też ostatnio skoczyło z 30 do 35 proc. W momencie, kiedy nagrywamy to Chiny mają wspierać właśnie Rosję itd. To jest pewien poziom eskalacji. Można by się zastanowić, używając historii, czy Ukraina to jest tak jak wojna w Hiszpanii przed drugą wojną światową, czy to już jest początek? Nie wiemy tego, nie będziemy wiedzieli i nie będziemy mogli spojrzeć do tyłu. Ale to podnosi pewne ryzyka geograficzne, geopolityczne itd. Przez to, że przede wszystkim Stany Zjednoczone, ale Zachód przestał ślepo wierzyć w Chiny i wyciąga w pewnym sensie pewne aspekty produkcji z Chin. Będziemy mieli bardzo wysoką inflację i będziemy mieli tą wysoką inflację prawdopodobnie przez dekadę. Nie mówię o inflacji na złotówce, bo to jest jeszcze bardziej skomplikowane, bo to jest mała waluta.

Anna Maria: Ale dlaczego uważasz, że przez dekadę?

Maciej: Bo żeby przenieść fabrykę czegokolwiek z Chin do Meksyku czy do Kanady, czy do Stanów, czy do Europy. To tej fabryki się nie buduje w trzy tygodnie. Fabryki bardzo często nie buduje się w trzy lata, szczególnie w wysokich technologiach. Linię montażową Della montowaliśmy chyba w 18 miesięcy czy 20 miesięcy. To się da zrobić, ale wbrew pozorom zajęło kolejne trzy lata, żeby w Łodzi nauczyli się pracować z taką wydajnością, żeby fabrykę w Irlandii można było zamknąć. Czyli 5 lat. Więc trzeba podjąć decyzję inwestycyjną, poszukać miejsca, zbudować, przenieść technologie itd. To jest koszt, który firma musi podnieść, więc koszty idą w górę. Jednocześnie importuje z rynków, które są coraz bardziej nieprzyjazne, więc tam też koszty. Masz drugą rzecz, która się dokłada pieniędzy będzie mniej. Pomimo tego, że wszyscy drukują w tej chwili pieniądze, to przez to, że baby boomerzy dochodzą do takiego wieku, że już nie będą inwestowali w wyższe ryzyko, wyższe ryzyko typu start-upy, VC itd. Mówię bardziej o zachodzie niż Polsce, bo Polska troszkę inna. To oni będą przenosili swoje inwestycje w amerykańskie obligacje czy niemieckie obligacje, europejskie obligacje, w te miejsca, w których będą mieli w pewnym sensie zapewniony dochód przez resztę swojej emerytury. Czyli z giełdy albo z bardziej ryzykownych inwestycji, będą przenosili na rzeczy bezpieczniejsze. I do momentu kiedy milenialsi, czyli dzieci baby boomer’ów, nie będą mieli 40 kilku lat i czy tam 50 lat i nie zaczną mocno oszczędzać, bo ich dzieci wejdą już z domu, itd. To mamy taką przerwę demograficzną w inwestowaniu. Deglobalizacja w dużym lub małym stopniu, bo też są firmy, które nie przechodzą z Chin do Stanów czy do Meksyku, tylko z Chin do Malezji czy do Wietnamu – to raczej zwiększa globalizację, ale deglobalizacja czy też onshoring to jest jedno, bo to są kapitałowe inwestycje. Drugie mniejszy dostęp do dużych sum pieniędzy na ogólnych rynkach.

Anna Maria: W jakim czasie, bo teraz mamy.

Maciej: Pieniędzy coraz mniej. Teraz szuka się, przykręca. No bo jeżeli odsetki są wyższe, to ja chętnie zostawię je w banku czy na obligacje państwowe. Obligacje państwowe w tej chwili mają boom w Polsce. Nasz rząd, żeby wyciągnąć pieniądze z rynku, zapłaci obywatelom bardzo dużo pieniędzy, żeby wsadzili pieniądze w obligacje. Co to spowodowało? Jeżeli nie liczyć pieniędzy europejskich czy PFR, to pieniędzy na rynku na inwestycje w start-upy czy firmy jest dużo mniej. Niż było jeszcze 2 lata temu.

Anna Maria: Ja osobiście tego nie odczuwam, ale rozumiem.

Maciej: Bo Polska jest dość specyficzna. Nie wiem czy czytałaś „Prześniona rewolucję”, niesamowita książka. Książka, która tłumaczy co się stało w Polsce między ’39 a ’89 rokiem. Efektywnie wszystkie nasze elity intelektualne, finansowe, ziemskie zostały wyeliminowane. Najpierw przez Gestapo, SS, potem przez NKWD, a potem przez nas samych. My wszystko w Polsce budujemy od nowa, więc mamy troszeczkę inną sytuację, bo my nie mamy góry kapitału. W tej chwili zaczynają być pierwsze pokolenia, stąd też ustawa o fundacji rodzinnej, którzy zaczynają ten kapitał przekazywać z pokolenia na pokolenie. Ale jeżeli spojrzysz na swoich klientów spoza Polski czy spojrzysz na Europę, to jest 10 pokoleń, 12 pokoleń. My mówimy o biznesach, które mają 2, 3, 4 pokolenia. O jejku, to już jest niezły biznes.

Więc my jako naród mamy świeży kapitał, więc troszeczkę inaczej podchodzimy do tych procesów. Co z pieniędzmi można zrobić dalej? Mamy większą chęć na ryzyko, żeby szybciej zarobić i tak dalej. Stare pieniądze lubią spokój, nowe pieniądze lubią dużo pieniędzy, nawet kosztem ryzyka. Stare pieniądze rozumieją różnicę między ryzykiem a zyskiem. Nowe nie zawsze.

Anna Maria: W tym kontekście mówisz o starych pieniądzach.

Maciej: Ja mówię geopolitycznie. Ja myślę, że jesteśmy na początku jakichś zmian, których nie do końca rozumiemy i one się trochę mieszają.

Anna Maria: Rzeczywiście moje obserwacje są takie, że stare pieniądze są bardzo ostrożne. Lepiej nie zarobić niż stracić. Wielokrotnie, kiedy rozmawiam z zagranicznymi inwestorami, to oni się zastanowią i na końcu podejmą decyzję, że nie wchodzą. W momencie, kiedy polskie nowe pieniądze jest bardzo łatwo namówić na cokolwiek.

Maciej: To co, trzeba zrozumieć, że jeżeli akcje spadną 50%, to żeby wrócić do tej samej ceny to muszą wzrosnąć 100%. Większość nas tego nie rozumie i wszystkie afery, które mieliśmy od Amber Gold do paru innych niedawno itd. To ludzie szli o tu mam 7%, a tu będę miał 11% to pójdę tu. Totalnie nie rozumiejąc ryzyka, totalnie nie rozumiejąc, że takie rzeczy jak Getin Bank, to tam to umówmy się tam nic nie było. Wystarczyło poczytać trochę dokumentów.

Anna Maria: Umówmy się kto czyta dokumenty banku.

Maciej: Ja czytam, niezbyt dokładnie, ale jest parę punktów, na które zwracam uwagę.

Gdzie trzymać pieniądze – DZIŚ?

Anna Maria: BRAWO! To gdzie trzymać pieniądze?

Maciej: Myślę, że pieniądze to jest i gotówka, i inwestycje i inne rzeczy. Płynne warto mieć w kilku miejscach i kilku walutach lub też na produktach, które łatwo można wymienić na walutę. Ja trzymam w czterech walutach czyli złotówce, dolarze, euro i franku. Zależnie której walucie czy też obligacji powodzi się lepiej, a potrzebuję pieniędzy to tą sprzedaję. To nie są duże sumy, bo ja niestety jestem takim człowiekiem, który nie lubi gotówki. Ta gotówka zawsze wchodzi w kolejną inwestycję. Najlepiej trzymać pieniądze we własnej firmie i najlepiej inwestować we własną firmę. Bo prawdopodobnie zarobimy 20, 30, 40%.

Anna Maria: Ale jak mamy nadwyżki finansowe? Gdzie wtedy trzymać pieniądze?

Maciej: Teraz pytanie czy jak masz nadwyżkę finansową, powiedzmy, że masz 10 mln złotych nadwyżki, to gdybyś włożyła te pieniądze w swoją firmę, w rozwój, w rozwój biznesu we Francji, to czy za 5 lat te 10 milionów nie będzie warte 100mln nigdzie, przenigdy nie zarobisz takich pieniędzy(!)

Anna Maria: Słusznie, ale jesteś w tej chwili zaangażowany w robienie biznesu załóżmy w tej części Europy i masz 10 milionów, które leży. Co z tym zrobić?

Maciej: Bardzo często rozmawiam z przedsiębiorcami, bo ja również robię coś w rodzaju konsultingu, mentoringu itd. Do mnie przychodzą ludzie, którzy oglądają moją audycję – Zaprojektuj Swoje Życie, to wrzucam im trochę wiedzy. Jak się dorabiamy, to najważniejszy jest fokus, czyli skupienie się na tym, żeby prowadzić tą jedną firmę, którą mamy nie 10. Jak już mamy majątek to najważniejsza jest obrona, czyli dywersyfikacja.

Anna Maria: Tam jesteśmy. Mam na myśli sytuację, w której mamy przedsiębiorcę, który ma fokus na robieniu tego biznesu albo tych kilku biznesów i ma obok pieniądze z tego biznesu, albo zrobił jakieś exit i ma odłożone pieniądze, których nie chce inwestować w biznes, albo częściowo zainwestował w biznes, a częściowo chce odłożyć.

Maciej: Dobrze, nie chciałbym radzić, bo nie wiem. Ja może powiem co ja zrobiłem. Tam gdzie będzie najwyższe potencjalne wzrost PKB i nie będzie problemów z demografią – Stany Zjednoczone. Warto inwestować w przedsiębiorstwa, bo one najlepiej bronią się przed różnymi zmiana, czyli giełda. Warto to robić przez kogoś, kto się na tym zna, niekoniecznie z naszego banku. Szukać zarządzających, których rozumiemy, zgadzamy się z nimi. Ja tak robię. I warto inwestować w geografie. Pytanie na ile czasu? 10 milionów dekadę, dwie. Prawdopodobnie rynki międzynarodowe, nie jestem pewien, czy Europa sobie poradzi. Nie mam opinii. Słyszę, że świetnie i słyszę, że nie. Niemcy w tej chwili się zatkali i pytanie, czy się odegrają? Poradzą sobie? Czy polityka bycia zielonym im pomoże w długim okresie? Czy ich zatrzyma? Nie potrafi tego ocenić. Mamy też zagrożenie ze wschodu duże. Więc Europa jest troszeczkę, taka niepewna.

Stany są w niesamowicie dobrej pozycji, bo po pierwsze są wyspą. Po drugie od północy mają bardzo dużo dostępu do różnego rodzaju surowców i średnio, i wysoko wykształconej siły roboczej. Od południa mają 135 mln Meksykanów. Już w tej chwili mają wyższą produktywność niż Chińczycy. Jest ich trochę za mało, bo Chińczyków jednak było więcej, ale jest robotyzacja itd. No i w Stanach masz bardzo wysoko wykształconą siłę roboczą. Prawdopodobnie na takiej perspektywie 10-20 lat jest to dobre. Problem jest taki, że Stany w tej chwili są w takim miejscu, że mocno się społecznie rozjechały. Masz bardzo, bardzo bogatych ludzi. I ludzi, którzy żyją na skraju ubóstwa non-stop. Aczkolwiek to, co się dzieje przez ostatnie lata od pandemii, to przez to, że jest chroniczny brak siły roboczej, to największe podwyżki dostaje ta najniższa strefa. Więc oni doganiają klasę średnią dość szybko, która ubożeje w Stanach również. Ale generalnie jakbyś spojrzała na to co się dzieje, to są raczej Stany Zjednoczone.

Z kim inwestować? Jak wybrać zaufanych doradców, zespół?

Anna Maria: To uzupełniłem troszeczkę. Mówisz o gospodarce. O pieniądzach i nawiązujesz do kondycji gospodarczej praktycznie. Ja bym to jeszcze uzupełniła o jeden element. Dlatego, że wchodząc na konkretny rynek, robisz to za pośrednictwem partnerów w postaci instytucji finansowych. Warto je dobrze dobrać i nie powinien to być polski bank. No bo wtedy jesteś na polskim prawie i jeszcze jesteś po złotówce. Więc to jest paradoks, bo ludzie inwestują czasami w ten sposób w Stanach. Chodzi o to, żeby dobrać dobrego partnera, który zagranicą zainwestuje twoje pieniądze w Stanach.

Maciej: I to zagranica nie musi być w Stanach, może być w Europie. Z uwagi na opodatkowanie inwestycji w Stanach, to też warto, żeby oni wytłumaczyli jaką mają strukturę podatkową, jak się z podatkami w Stanach, bo to może zwiększyć lub zmniejszyć zwrot. Ty się lepiej znasz na tym. Ja szukam bardzo mądrych ludzi i zazwyczaj obserwuję ich około 2 – 3 lat zanim im dam pieniądze. Patrzę w co inwestują, próbuję zrozumieć.

Anna Maria: Jak to robisz.

Maciej: Kiedyś piłem wino, teraz piję kawę z nimi regularnie rozmawiam, zastanawiam się, pytam jakie mają zwroty, pytam się w co zainwestowali.

Anna Maria: Mówisz o zarządzającymi funduszami?

Maciej: To są ludzie, których znam. To ludzie, którzy słuchają mojej audycji albo znajomi itd. Zakładają fundusze czy w Luksemburgu, czy w innych miejscach. No i rozmawiam z nimi jak już ich poznam. I wydaje mi się, że jest ok, to siadam z nimi, zastanawiam się. Wytłumaczcie mi dokładnie, bo ja chyba rozumiem co planujecie zrobić, jaką macie strukturę. Na to poświęcam 3-4 miesiące. Ostatnio dostałem taki tom, jak kiedyś połowa książki telefonicznej i sobie to czytam. To nie jest przyjemna lektura, ale próbuję to zrozumieć i jak wydaje mi się, że rozumiem to dodaje trochę pieniędzy. Ja już miliony straciłem na szybkich inwestycjach. Ja już się nauczyłem. Bo Y Combinator zrobił taki myk, że muszę dzisiaj zainwestować, bo jutro będzie drożej, a ja w to wchodziłem, bo myślałem, że tak będzie. Zainwestowałem w 34 start-upy, na szczęście kilku wyszło, więc mój portfel dobrze zarobił.

Doświadczenia Macieja Filipkowskiego z inwestycji w 34 startup’y

To jest w ogóle niesamowite. Kiedyś inwestowałem w akcje, ale niespecjalnie mi to wychodziło. Czasami zarobiłem, czasem straciłem. Nie byłem w tym dobry. Jako dwudziestolatek postanawiam się z tego wycofać, bo robiłem to przy okazji robienia kariery. Ale jak zacząłem mieć nadwyżki finansowe, to stwierdziłem, że ja kiedyś jako młody człowiek byłem przedsiębiorcom i rozumiem jak to działa, i chciałbym to robić. Zacząłem pomagać startować firmy albo rozwijać firmy, zwykłe firmy, które robią cegły, bo je do domów używamy, i które robią owsiankę, bo ją jemy codziennie. I niektóre z tych inwestycji mi weszły. Im mniej znałem ludzi, im bardziej skupiłem się na biznesie, tym lepiej wyszły. Im bardziej znałem ludzi, bardziej im ufałem, więcej pieniędzy traciłem. Liczba przyjaciół z setkami tysięcy, które można wyryć na nagrobku jest dość duża, więcej niż palców obu rąk. Zostałem normalnie oszukany raz przez dwóch ludzi, których nazywałem najlepszymi przyjaciółmi. Nie było to piękne. Potem, gdy już miałem w nosie te pieniądze, tylko nie mogłem zrozumieć, jak można przyjaźń, która ma kilkanaście, prawie dwadzieścia lat, po prostu wyrzucić na kilkaset tysięcy złotych do śmieci. Ja mam dużo osób, którzy stali się moimi przyjaciółmi, a byli czy są moim wspólnikami. Nie mam żadnych przyjaciół, którzy zrobili się moimi wspólnikami.

Takie firmy, jeżeli w nie inwestujesz, które produkują cegły i owsiankę, robią jedną niesamowicie fajną rzecz. Produkują dywidendę i nie ma znaczenia, że ona ci rośnie jak w startupach i kiedyś może sprzedasz, rośnie dużo wolniej, ale wyrzuca ci dywidendę. I nagle masz gotówkę.

Jest taka książka, którą kiedyś przeczytałem jako bardzo młody człowiek przed trzydziestką – „Bogaty ojciec. Biedny ojciec” gdzie jest mówione o tym, że musisz pamiętać o tym, że jak pracujesz we własnej firmie czy gdzie indziej, to pracujesz na to, żeby co miesiąc się posklejać, żeby cash właśnie się skleił, czy jak masz pensję. Ale w pewnym momencie tych pieniędzy możesz mieć więcej niż masz wydatków. I tutaj wchodzi słowo wystarczy, bo to zarówno dużo pieniędzy trzeba zarobić, jak i troszeczkę zarządzić tym, ile wydajesz pieniędzy. Jeżeli to jesteś w stanie zrobić, to w pewnym momencie nie musisz pracować. Mi to się zdarzyło koło 2011 roku, stwierdziłem, że mój dochód pasywny pokrywał 80-90% moich wydatków oprócz tego co zarabiałem. Jeszcze poczekałem rok i było świetnie. Wtedy się okazała dość niesamowita rzecz, najnormalniej w świecie się przestraszyłem. Byłem szefem Della na 29 krajów, a teraz? Przyszedł Samsung dał ofertę na wiceprezesa szybko pobiegłem. Wiesz? Pocałowałem w pierścień i spoko. Wytrzymałem tam dwa i pół roku, ale mentalnie nie byłem gotowy, bo to w ogóle kolejna niesamowita książka, która wyszła. Nie wiesz jak ja bym chciał, żebym ją przeczytał, jak miałem 20 lat? Wszystkim moim dzieciom kupiłem „Psychologia pieniądza” – to jest książka, która tłumaczy właśnie to, co powiedziałem. Jedno to jest matematyczne zrozumienie pieniądza, inflacji, procentu składanego, a drugie psychologii. Jak my na to reagujemy. 100 dolarów zarobione to jest dużo mniej niż 100 dolarów stracone. Tak jak akcja spada o 50 procent, to będziemy niepotrzebnie je trzymali, żeby doszły do tego samego poziomu, zrobią to za 10 lat, kiedy moglibyśmy nawet połowę tej kasy sprzedać, wsadzić nawet w coś innego i byśmy to za 2-lata odzyskali. Trzeba się tego nauczyć. Psychologia pieniądza to jest taka pozycja, którą wszystkim dzieciom i samemu warto przeczytać.

Anna Maria: Czyli wracasz do tej dywersyfikacji

Maciej: To jest to twoje pytanie. No i wtedy trzeba zacząć zastanawiać się w co inwestować. Ja inwestowałem w przedsiębiorstwa, bo to rozumiałem. Potrafiłem pomoc tym firmom i rozumiałem jak to robić. Na 10, ze 2 mi dobrze wyszły. Może 3 na tyle dobrze, że to wszystko działa. Potem stwierdziłem, że chcę pomóc startupom, bo to zrobiło się takie modne. Tutaj ta statystyka jest trochę gorsza. Nie ma żadnej dywidendy, więc długo czekasz.

Anna Maria: Statystyka 1 na 10 wyszła, czy nie?

Maciej: Trochę lepiej mi wyszło, ale tak 1 na 10 to robią tak, że zarabiają na cały portfel. To tak mi wyszło. Te 2/3 jeszcze zostają, zarabiają na siebie trochę więcej itd.

Ale jak zaczynasz inwestować w startupy to nagle się okazuje, że jest też dolina śmierci, czyli najpierw dostają pieniądze to wszystko rośnie, rośnie, rośnie, rośnie, potem spada, bo nie masz pieniędzy, a jeszcze ten model rynkowy nie działa i niektóre umierają, a niektóre idą do góry. Ja popełniłem niesamowity błąd zainwestowałem, 15 czy 17 startupów w półtora roku. One wszystkie zaczynały zdychać. Nagle patrzysz na swój portfel i mówisz Boże, co ja zrobiłem z moją kasą? W tej chwili mam bardzo dobrą metodę inwestuję w jeden strat-up w roku. Mogę pomóc zespołowi ruszyć na bardzo wczesnym stadium. Dzięki czemu zyskuję nie rynkowe wyceny dla siebie, ale mogę też wpłynąć na kształt firmy, dobrać inwestorów i tak dalej. Na 3-4 firmy, które tak zrobiłem, wszystkie bardzo dobrze się mają, a jeszcze cztery lata to jeszcze dużo.

Do jakiegoś czasu zostawiam sobie możliwość dokupowania akcji. Mam stanowisko w radzie nadzorczej. Mam taką karteczkę papieru, którą mówię to jest cena, za którą Maciej Filipkowski wejdzie do waszego projektu, ok?

W startupach, to bardzo dobrze dobieram tych liderów, tych prezesów, bo ja chcę z nimi długo pracować. W mojej audycji było kilka albo kilkanaście par, które razem prowadzą biznesy. Czasami są to małżeństwa, czasami po prostu wspólnicy. I wszyscy powiedzieli jedną rzecz, że bycie wspólnikiem jest dużo trudniejsze niż bycie w związku. Trzeba w to dużo więcej pracy włożyć. Więc ja staram się dobierać ludzi, z którymi za 10 lat ciągle chciałbym prowadzić tę firmę.

W co jeszcze inwestujesz, jakie aktywa masz w portfelu inwestycyjnym? – Nieruchomości

Anna Maria: Jeszcze jaka dywersyfikacja? Powiedzieliśmy o start-upach, firmach.

Maciej: Firmy to najważniejsze, start-upy, nieruchomości. Był taki moment, że stwierdziłem, że chcę mieć trochę nieruchomości w Polsce. Mam ich kilkanaście. Dałem to do firmy, która tym zarządza. To nie jest chyba najlepsza inwestycja, patrząc na wyniki, które mam, ale daje mi jakąś dywersyfikację. Ale patrząc na to, co się dzieje w Ukrainie, to nieruchomości są trudno zbywalne i trudne do przeniesienia, a łatwe do zniszczenia.

Anna Maria: Wszystkie w Polsce.

Kolejny filar dywersyfikacji to inwestycja w swoje IP (wytworzenie własności intelektualnej)

Maciej: To są wybitnie na wynajem, drobne rzeczy. One mają zarabiać pieniądze, zarabiają dobre ROI i jest ok. Nigdy nie chciałbym w czymś takim mieszkać, ale to jest dla studentów, którym jest wygodniej, mają blisko uczelni itd. Czwartą rzeczą i to wymyśliłem w pociągu to jest IP, czyli własność intelektualna. Zacząłem nagrywać audycję Zaprojektuj Swoje Życie.

Anna Maria: Ładnie to nazwałeś.

Maciej: Wiesz co, tak siedziałem i myślałem, że „Maciek udało Ci się zaprojektować to życie. Doszedłeś dowolności finansowej w wieku 40-tu plus lat„. Chciałem to zrobić na 40 lat wyszło mi 44, powiedzmy 45 i stwierdziłem, że warto to zrobić w ten sposób i zacząłem nagrywać. Od razu chciałem zrobić biznes. Po kilku miesiącach widziałem, że nie potrafię z tego robić biznesu, ale się to stało świetnym hobby. I w tej chwili mam samofinansujące się hobby, które być może kiedyś stanie się biznesem. Nie zwracam na to, aż tak bardzo uwagi, bo mam samą przyjemność spotykania się z ludźmi, nagrywania i robienia tego typu rzeczy. Mam naprawdę niesamowicie fajny zespół, malutki, z którym lubię być. Na tyle lubię być, że jak mój ojciec zmarł na COVID, to podczas pierwszego zooma, którego miałem z zespołem, to był pierwszy raz, kiedy po pogrzebie się śmiałem. Dobrze w tym się czuję. Nie jeżdżę na nartach, nie pływam na KiteSurfingu, tylko nagrywam audycje. Ale zastanawiam się, jak z tego biznesu, który stał się hobby, zrobić asset, który będzie generował coś. I tutaj, wokół własności intelektualnej. Nie wymyśliłem, jak to zrobić. Będę myślał.

I to są takie cztery obszary inwestycji, które sam stworzyłem. A w tej chwili chyba z uwagi na mój wiek – bo posiadanie tylu firm powoduje, że to jest bardzo trudny portfel do zarządzania i przekazanie go do następnego pokolenia gwarantuje jakąś katastrofę. Tu masz taką umowę, tu masz taką umowę. Tu masz takie opcje. Ktoś musi to rozumieć.

SUKCESJA – na co szczególnie zwrócić uwagę?

Uproszczenie portfela inwestycyjnego dla przyszłych pokoleń

Anna Maria: To się opiera o Twoje kompetencje.

Maciej: Więc to, co w tej chwili robię, to większość EXIT’ów, czy większość rzeczy, które robię, przerzucam właśnie na rynki międzynarodowe, regulowane przez ludzi, którzy tym zarządzają. I wtedy będę miał 2-3 wehikuły, które inwestują: jeden w technologię, drugi w market opportunities, a trzeci prawdopodobnie w coś super bezpiecznego typu REIT w Stanach – jeszcze nie wymyśliłem co będzie robił i efektywnie będę zmniejszał ten portfel rozproszony i skupiał go w ten sposób, żeby następne pokolenie miało łatwiej tym zarządzać.

Polska Fundacja Rodzinna a sukcesja

Trochę pomoże fundacja Rodzinna. Ja miałem zresztą niesamowitą rozmowę niedawno z Wiktorem Namysłem, który jest w podobnym miejscu. Rozmawialiśmy, że fundacja rodzinna to jest z jednej strony wehikuł podatkowy i sukcesyjny, ale z drugiej strony to też jest wehikuł na to, żeby zbudować taką tkankę rodzinną na pokolenia.

Kultura rodziny – konstytucja rodziny, kluczowy proces w sukcesji

Anna Maria: Kierownictwo w rodzinie, na pokolenia, nad tym majątkiem, który wspólnie rodzina budowała, czy tak jak ty, to samodzielnie budowałeś.

Maciej: Ale również kierownictwo narzucone nie zadziała, ono musi być jakoś wypracowane w kulturze tej rodziny. Ja stworzyłem rodzinę patchworkową niestety, więc muszę też te kawałki ułożyć.

Anna Maria: Czasami w patchworkowej lepiej dogadać, niż w takiej tradycyjnej.

Maciej: Chciałbym dobry koc z tego zrobić, taki ciepły, żeby wszystkim było pod nim dobrze. I to co trzeba zrobić, to mądrze napisać konstytucję rodziny. Mądrze zastanowić się nad tym jak to działa, kto powinien tym zarządzać, jak ta rodzina powinna się spotykać, podejmować kluczowe decyzje i tak dalej. Nam się wydaje, że to zadziała, ale ja widzę coś – mam brata, tylko mam bardzo prostą rodzinę. Tak? Ojciec miał siostrę, ale jak ojciec zmarł to nagle się to wszystko bardziej skomplikowało.

Anna Maria: Bo ojciec spajał to wszystko.

Maciej: On spadał duże kilkadziesiąt, jak nie kilkaset osób. Jak się okazuje później, co było dla mnie też pewnym szokiem, bo ja nawet nie wiedziałem tego. On był taką głową rodziny.

Anna Maria: Powiedziałeś o przygotowaniu dobrym dokumentów i konstytucji rodziny, o tym, jak będziemy współpracować. Ale nie uważasz, że już teraz albo za chwilę powinieneś zbudować podwaliny tej współpracy, żeby to nie było czegoś takiego? O, czytamy w konstytucji rodziny, że mam współpracować. Nie, my musimy nauczyć się współpracować wtedy, kiedy ty jeszcze jesteś tym spoiwem.

Pierwsze kroki w ustaleniu planu sukcesji

Maciej: Ja jestem w tej chwili na takim etapie mentalnym. Jeszcze nawet nie mówię o zatrudnieniu kancelarii, zrobieniu tego wszystkiego. Po pierwsze upraszczam swój portfel.

Anna Maria: I chyba przechodzisz do słowa – wystarczy.

Maciej: To za chwilę. Wystarczy mam wiele, ale wystarczy już szaleństwa. Jeszcze sprawia przyjemność mi inwestowanie w startupy, więc robię jedną inwestycję w roku, bo to jest intelektualnie ekscytujące, finansowo zazwyczaj dobre. To już rozumiem, po tych trzydziestu kilku start-upach. Ja nawet zrobiłem kurs inwestowania w start-upy, który jest cholernie drogim kursem, bo trzeba prawie dychę za niego zapłacić. Jak ludzie mówią czemu on jest tak drogi – jeżeli masz zainwestować milion złotych czy pięćset tysięcy w strat-up, to ten kurs jest ułamkiem ceny. Te 170 godzin, które musisz poświęcić, żeby to odsłuchać, jest dużo ważniejszą rzeczą. I ludzie, którzy go kupili i skończyli, i chcieliby stawiać startupy, wracają, mówią Maciek, dziękuję ci ślicznie.

Super ważnym jest żeby zrozumieć, co chce się zrobić – Ty mądrze powiedziałaś. Więc ja najpierw chcę uprościć swój portfel. Chcę zacząć rozmawiać o pieniądzach z rodziną i to też mądrze zrobić. Bo rozmowa z nastolatkiem o milionach czy z 20 latkiem o milionach może nie być dobrą rozmową. Rozmowa z 30 latkiem czy 30 latką o dużej sumie pieniędzy już zaczyna być rozsądna. I też trzeba zbudować właśnie coś takiego, zastanowić się, kto z tego pokolenia jest w stanie tym zarządzać. Jeżeli nikt, to kto mógłby być osobą, która pomoże rodzinie to zrobić? To po pierwsze. Po drugie zacząć z nimi zastanawiać się. Jest szansa, że to nie zadziała. To wtedy dużą część majątku można podzielić przed – proste rzeczy. Chociażby nie wpakować ich na hipoteki, dać im pierwsze mieszkanie. Nie musi być wielkie, ale nie musi być super dzielnicy ważne, żeby miały dobry start, tak żeby łatwiej im było pewne rzeczy robić, nie ciągnąć się z długiem. Na pewno zapewnić dowolną edukację, którą chcą. Im bardziej międzynarodowo, tym lepiej, ale niech to będzie ich decyzja. Doprowadzić do sytuacji, w której jeżeli ze sobą rozmawiają, to zastanawiają się jak to zrobić.

Ale zdajemy sobie sprawę, że majątek podzielony na w moim wypadku na piątkę dzieci to każdy dostaje tylko jedną piątą tego 20%. Jeżeli oni będą mieli dzieci, to znowuż się dzieli itd. Itd. A majątek, który będzie w dużej puli ma dużo większą sprawczość i dużo łatwiej mu jest zarabiać pieniądze. Jeżeli spojrzysz na bogate rodziny ze Stanów czy z Europy Zachodniej, które zachowały to w ten sposób, że jest majątek rodziny jest łącznie, w Szwecji jest parę takich rodzin i oni są właścicielami Szwecji efektywnie. Ale te następne pokolenia mają tylko takie malutkie kroniki, z których mogą pobierać na swoje bieżące potrzeby, żeby ten balon nie zniknął. A jeżeli spojrzymy na rodziny, które poszły tą opcją dzielimy, dzielimy, dzielimy, dzielimy, a na koniec znika i to nie trzeba wielu, to trzeba 3, 4, 6 pokoleń i już nie ma nic z tego.

I pytanie czy to się uda zrobić? nie mam pojęcia. Ale chciałbym doprowadzić do sytuacji, w której edukacja, dobrze zrobiona fundacja rodzinna, Dobrze zrobione długoterminowe inwestycje dają następnym pokoleniom taką możliwość większych wyborów życiowych, lepszego projektowania życia.

Dlaczego opanowanie słowa wystarczy da ci i twoim bliskim bogactwo?

Słowo wystarczy. Ja przyjechałem tu 15 letnim samochodem, mam starą komórkę, to obie rzeczy już w tej chwili muszę wymienić, bo już dochodzi do tego, że samochód przestaje być bardzo niezawodny. Ostatnio stanąłem, bo akumulator mi padł, a ja stwierdziłem jeszcze dojadę 6 miesięcy potem go wymienię. Czasami taką głupotę robię z tym wystarczy. Ale to mi się we Francji bardzo podobało, że Ci najbogatsi nie żyją na pokaz. Jedyną rzecz, którą mają na pokaz to bardzo wysokie mury, żeby nie było widać co tam dalej jest. Nie jeżdżą rolls royce’ami, nie robią tego wszystkiego. My jako bardzo często w Polsce kupujemy to. Jak rozmawiam z ludźmi, którzy zarządzają moim majątkiem i mają fundusze to właśnie się dziwią, że ktoś wsadza 20% swego majątku w samochód.

Wracamy do lodówki za milion złotych czy milion dolarów u mojego szefa. Lepiej pociągnąć troszeczkę dalej z tym telefonem, z tą lodówką, z tymi rzeczami. Z drugiej strony są rzeczy, na które ja bardzo chętnie wydam pieniądze. Mieszkam w centrum Warszawy, dosłownie 200 metrów od palmy, w bardzo ładnym miejscu z widokiem na park w relatywnie dużym mieszkaniu. To jest ważne. To nie jest inwestycja. Mieszkanie, w którym się mieszka, nie jest inwestycją. Proszę państwa, jeżeli tego nie wiecie, to ta własność nie jest inwestycją, to jest koszt. A drugą sprawą bądź rzeczą, na którą wydaję pieniądze to są doświadczenia.

Podróże, czasami rozwój. Jak skończyłem pracę w korporacji to pojechałem na London Business School, INSEAD, do Stanford i chyba na Wharton’ie skończyłem na Wealth Management kursie (no wiesz, to mogę występować, w tej audycji 😉 )

Pamiętam, że jak siedziałem na tym Whartonie to mówiłem: Maciej, już skończ, już nie ma pojemności w twojej głowie. Ale przez 3-4 miesiące jeździłem od najlepszej szkoły do najlepszej szkoły, zrobiłem sobie rewelacyjny kurs dla non-executive director, czyli członków rad nadzorczych na INSEADZIE. Zrobiłem świetny kurs o przedsiębiorczości na London Business School. Byłem na takich kurso-spotkaniach bo tam i w Facebooku, i w Google byliśmy parę dni na warsztatach na Stamfordzie, zrobiłem ten wealth management. Tak siadam i stwierdziłem, że mogę być szoferem tych wszystkich osób co przyszli na ten kurs. Problemy, które rozwiązywaliśmy były tak ze cztery zera znacząco ode mnie. Tak, że my nie zdajemy sobie sprawy, co to znaczy mieć dużo pieniędzy.

Anna Maria: I nie zdajemy sobie sprawy, jakie problemy mogą nas czekać, kiedy mamy duże pieniądze.

Maciej: Mam bardzo ciekawych gości audycji. Wielu z nich jest z pierwszej 50-tki, powiedzmy listy kogokolwiek, powiedzmy Forbesa. I mam przyjemność, że często z nimi potem po audycji pójdę na obiad, czy na kolację. Porozmawiamy sobie szczerze, bo ja to lubię.

Anna Maria: To jest trudne, czasami bardzo trudne, czasami bardzo smutne, kiedy się do tego dobrze nie przygotujemy. Dlatego chapeau bas, że zaprojektowałeś swoje życie, teraz czas na zaprojektowanie sukcesji.

Najważniejsza inwestycja Macieja Filipkowskiego

Maciej: Ale wiesz co? Daję sobie na to dużo czasu. Tak, ze 30 lat co najmniej. Zacząłem projektować zupełnie nową rzecz. Miałem 3 lata temu wypadek, który spowodował, że spadłem z hulajnogi. Mam za sobą 4 operacje, chodzenie o kulach przez 2 lata i tak dalej. Nie polecam hulajnog elektrycznych. Okres ten doprowadził mnie do sytuacji, w której inwestuję w tej chwili najważniejszą rzecz(!)

Anna Maria: Dzieci?

Maciej: Coś ważniejszego – zdrowie. Od ponad roku regularnie ćwiczę z kimś, kto jest w moim wieku, jest trenerem crossfitu i nazywam to CrossFit dla geriatyków 😉

Anna Maria: To ile czasu już inwestujesz w zdrowie?

Maciej: Licząc operację czy nie?

Anna Maria: To nie inwestycja.

Maciej: Co ty na to? Moja córka ostatnio policzyła, że mam tyle tytanu, że jak by mnie skremowali to wystarczy na stypę i jeszcze zostanie.

Grubo ponad rok. W tej chwili zrobiłem sobie pełen przegląd. No, mam przed sobą kolonoskopię i jeszcze parę takich ekscytujących badań… ale wygląda to dobrze. Zmieniłem zupełnie swoją dietę, zrobiłem sobie badania genetyczne, badania biomu itd. Ale to co w inwestuję najbardziej to mi w tej chwili oprócz prowadzenia audycji i pracy nad własnym portfelem, 20 godzin w tygodniu średnio zajmują moje rzeczy wokół zdrowia. Od niedawna zacząłem tańczyć, co środę mam lekcje tańca. Bo stwierdziłem, że to jest tak przyjemne ćwiczenia aerobowe – mam taką opaskę, która pokazuje, jak bardzo się zmęczyłem. A bardzo się męczę, ale wychodzę rozbawiony, dopakowany dopaminą.

Anna Maria: To jest kolejny etap – zacząć śpiewać.

Maciej: Nie, to nie, nie, nie, nie. Mam wyczucie rytmu, ale nie, nie. Wziąłem lekcje dykcji, żeby lepiej prowadzić audycję. To jest również inwestowanie w siebie, więc próbowałem. Ale to w co inwestuję, to inwestuję w tej chwili około 20 godzin w tygodniu we własne zdrowie.

Dlaczego? Dlatego, że żeby dobrze zrobić sukcesję, potrzeba czasu. I, aby godnie się zestarzeć, potrzeba dużo pracy w to włożyć.

Anna Maria: I musisz być zdrowy. I to znowu wystarczy? Czyli trzeba mieć na to czas i się trzeba sobą zaopiekować? Powiedz mi czy to dobrze zacząć to robić teraz? Czy myślisz czasami o tym, że powinno się robić to wcześniej.

Maciej: Bo to tak jak z tym drzewem? Kiedy jest najlepszy czas zasadzenia drzewa? 40 lat temu, a drugi najlepszy czas? Dziś. Więc ja zacząłem dziś. Zacząłem, kiedy zacząłem mam 50 kilka lat bardzo złych, bardzo – praktyk dotyczących zdrowia, jedzenia, poruszania się. Picia alkoholu. Reszty tablicy Mendelejewa także. A można zrobić coś takiego – efekty nie są natychmiastowe, efekty są bardzo drobne.

Anna Maria: A jak się czujesz?

Maciej: Czuję się rewelacyjnie. Czuję się rewelacyjnie. Ja nie byłem w stanie wejść 3 stopni, a w tej chwili mogę wejść kilkanaście pięter i mam zadyszkę, ale jestem w stanie to zrobić.

Anna Maria: Nie myślałam, że będziemy dzisiaj o zdrowiu rozmawiać.

Maciej: A słuchaj, to jest najważniejsza inwestycja jaką możemy zrobić (!).

Słuchajcie, przepraszam, drodzy przedsiębiorcy i wszyscy inni, którzy słuchacie. Jeżeli nie spędzacie z 10 godzin w tygodniu na swoim zdrowiu, to wszystko, co robicie, nie ma sensu. Zgodzisz się ze mną?

Anna Maria: Absolutnie.

Maciej: Ty masz tutaj piękny pałac, piękną posiadłość, która wymusza na tobie pewien ruch.

Anna Maria: Kiedyś policzyłam, żeby zrobić sobie herbatę muszę zrobić 20 kroków w kuchni..

Maciej: Covid trochę nas zamknął teraz wychodzimy. Dużo rzeczy się zadziało, ale ja nawet patrzę po swoim patrzeniu na świat, na inwestycje. Co się dzieje? Ćwiczenia siłowe podniosły naturalnie mój testosteron. Moja dopamina jest prawdopodobnie super wysoka. Nie przeginam, nie potrzebuję biec 17 ultra maratonów tego typu rzeczy nawet nie byłbym w stanie, bo też można przegiąć w drugą stronę. Ja po prostu mam z tego frajdę. Teraz szukam kogoś, żeby mnie nauczył pływać, bo pływam ok i chciałbym pływać tak idealnie. Mam takie marzenie w Australii jest taki wyścig z Bondi Beach do Bonte Beach. Chcę przepłynąć te 4 mile po oceanie z kilkoma tysiącami wariatów. Tylko dlatego, żeby to zrobić raz w życiu. Biegać nie mogę. Maratonu w Nowym Jorku nie przebiegnę prawdopodobnie, ale byłoby fajnie to zrobić. Może kiedyś ortopeda się zgodzi. Ale to nie chodzi o czas, o cokolwiek to chodzi o doświadczenie.

Anna Maria: Słuchaj to piękne jest, to Twoje wystarczy.

Maciej: Jest dość obszerne. Ale wiesz, nie ma najnowszego iPhona w nim nie ma super zajebistego samochodu sportowego itd. Więc chodzę na spacery, czego nie mogłem robić przez ten wypadek i chodzenia o kulach itd. Ja lubię takie proste rzeczy. Pójść do kina, pójść na jakąś fajną sztukę, pójść na koncert, obejrzeć dobry serial. Wiesz, tego typu rzeczy, spotkać się ze znajomymi, ugotować dla znajomych. Od niedawna, od 4 miesięcy bardzo zmieniam swoją dietę. Bo robiłem pudełka, robiłem różne inne rzeczy. To nic nie dawało. Tak jak przytyłem 17 kilo przez te 3 lata nie ruszania się, to teraz odkrywam przyjemność jedzenia. Chodzenia do dobrych restauracji albo gotowania w domu. Ostatnio nauczyłem się robić pak choi’a w 7 minut. Wychodzi lepiej niż w mojej ulubionej knajpie. Słuchaj trochę oliwy, trochę czosnku, trochę imbiru i 7 minut.

Anna Maria: Jak Ci smakowa herbata?

Maciej: Jakbyście kiedyś tutaj byli to ta herbata jest rewelacyjna, rewelacyjna! Ja poproszę trochę na wynos.

Anna Maria: Sama ją zbierałam tutaj w ogrodzie.

Maciej: I suszyłaś? to są takie rzeczy, które sprawiają przyjemność. A z drugiej strony pojechanie do Wiednia, czy teraz pojechanie do mojego brata do Nowego Jorku i wyskoczenie do mamy są niesamowite. Największym moim odkryciem np. było Mona w Hobart na Tasmanii, nawet nie wiedziałem, że tam jest Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Jest olbrzymie. Facet dorobił się na zakładach bukmacherskich, zrobił muzeum i tam jest. Warto poszukać w GOOGLE Ferrari, wpisać Hobart – tam jest takie Ferrari, które jest takie mocno spuchnięte, pokazuje konsumpcjonizm tego świata. Ale to było takie muzeum, do którego ja bardzo chętnie wrócę. Uwielbiam sztukę nowoczesną.

Anna Maria: Maćku, dziękuję Ci bardzo. To ostatnie wystarczy przemówiło do mnie najbardziej. A do Ciebie? Już za tydzień mój specjalny odcinek, w którym mówię jak wygląda życie po excie i jak budować strategię inwestycyjną również w bardzo ludzkim wymiarze. Zapraszam.

Zapraszam do subskrybowania kanału Wealth Advisory – Anna Maria Panasiuk poprzez klikniecie przycisku subskrybuj, a także zostawiania komentarzy, na które w oparciu o moje doświadczenie i aktualną wiedzę z chęcią odpowiem. Jestem obecna z podcastem też na Spotify ApplePodcast

Zapraszam na kolejny odcinek w każdy czwartek ok. godziny 18.00


Niniejszy materiał stanowi publikację wyłącznie edukacyjną. Nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej ani doradztwa inwestycyjnego, w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi (t.j. Dz. U. 2019, poz. 875 z póź. zm.). Niniejsza publikacja edukacyjna służy przybliżeniu odbiorcom tematyki związanej z przedmiotem rozmowy i pozbawiona jest wszelkich elementów ocennych czy doradczych. W szczególności publikacja edukacyjna sporządzana jest bez uwzględnienia potrzeb konkretnych osób, ich indywidualnej sytuacji finansowej, czy stanu wiedzy, oraz nie prezentuje w żaden sposób jakiejkolwiek strategii inwestycyjnej. Publikacja edukacyjna nie stanowi oferty sprzedaży, oferowania, subskrypcji, zaproszenia do nabycia, reklamy, promocji jakichkolwiek instrumentów. Anna Maria Panasiuk Kancelaria Adwokacka (wydawca publikacji) nie ponosi odpowiedzialności za działania lub zaniechania odbiorców niniejszego materiału edukacyjnego, w tym w szczególności za nabywanie lub zbywanie instrumentów podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszej publikacji.

Powrót do listy podcastów
Poczytaj więcej
Skontaktuj się ze mną

Z przyjemnością przedstawię Ci możliwości dobrej organizacji i ochrony twoich aktywów. Działam lokalnie i międzynarodowo, dostosowuję najlepsze rozwiązania: prawne, podatkowe, biznesowe i finansowe do indywidualnych potrzeb klientów.

Wiadomość wysłana!

Dziękujemy za przesłanie formularza kontaktowego.

Wystąpił problem!

Przepraszamy, wystąpił chwilowy problem z przesłaniem formularza.
Odśwież stronę i spróbuj ponownie lub skontaktuj się z administratorem.

zdjecie
Anna Maria Panasiuk ×